Wieś w środku Puszczy Knyszyńskiej. Tylko 2,5 km od Szosy Bobrownickiej (droga krajowa nr 65), a znajdujemy się w zupełnie innej rzeczywistości. Tu czujemy, że jesteśmy na prawdziwych rubieżach Polski i Europy. Do granicy z Białorusią, będącej jednocześnie wschodnią granicą Unii Europejskiej, jest stąd niecałe 10 km.
Skroblaki to wieś ulicówka, z brukowaną drogą (tzw. „kocie łby”) i drewnianymi domkami po obu jej stronach. Domki śliczne, zadbane, przed nimi kwietne ogródki. Aż nie chce się wierzyć, że na ponad 40 chat, zimą mieszka tu 9 stałych mieszkańców. Obu krańców wsi strzegą krzyże: prawosławny i katolicki, mimo że rdzenni mieszkańcy wsi są wyznania prawosławnego.
Dookoła zwarty kompleks leśny Puszczy Knyszyńskiej i najpiękniejsze brzeziny, jakie sobie można wyobrazić. Choćby dla tych krajobrazów warto tu przyjechać. A jeszcze kiedy z pobliskiej kępy zarośli dobiega nas krzyk żurawi a na drogę dostojnie wychodzi łoś, to poczucie świata który już gdzie indziej nie istnieje, jest dojmujące.
Niegdyś Skroblaki były ludną wsią, której mieszkańcy zajmowali się uprawą roli i hodowlą zwierząt. Ale zawsze jej specyfiką było także życie z lasu i jego płodów. Wielu mieszkańców pracowało przy ścince drzewa, korowaniu, pozyskiwaniu smoły, czy żywicy. Wielu dorabiało zbierając grzyby, jagody, maliny. Do dziś okolice Skroblaków słyną z najbardziej grzybnych miejsc w Puszczy Knyszyńskiej, a w lipcu i sierpniu mamy tu prawdziwy wysyp kurek.
Skroblaki 17, czyli „Skroblakówka” to miejsce do którego zapraszamy serdecznie.
Drugi ważny odwiedzającym miejscowość adres to Skroblaki 34, czyli „Prynuka”.
PRYNUKA
Częstuj się, zjedz jeszcze trochę.
Może więcej? Weź, no proszę.
Kawałeczek, chociaż kęs!
Nie dotknąłeś prawie mięs?!
Jedz, bo zaraz się pogniewam!!
Już nie mogę, rady nie dam!!!
Lecz pakuję, żuję, żrę.
Chwalę, chociaż w duchu klnę.
I ratunku już nie szukam.
Karmi mnie po kres prynuka…
Damian Kudzinowski
Prynuka to nic innego jak przymuszanie gości do jedzenia i picia, więc jeśli ktoś się chce przekonać na własnej skórze co znaczy „podlaska gościnność” musi tu trafić! W odremontowanej stodole przekształconej na salę biesiadną znajdzie się miejsce dla kilkudziesięciu osób. Warto tu zjeść, warto zachwycić lokalnymi potrawami wykonywanymi z wielką pieczołowitością dla tradycji, ale także z wielkim sercem i sympatią dla gości.
Jest też strefa relaksu. Dla miłośników SPA przygotowano specjalną ofertę: sauna i balia to wyjątkowa atrakcja zarówno na letni czas, jak i zimowe miesiące. A potem długie rozmowy i śpiewy przy ognisku…
Witajcie w naszej bajce i do zobaczenia w „Skroblakówce” i „Prynuce”.